sobota, 25 października 2014

Katarzyna Berenika Miszczuk "Ja, diablica" czyli szału nie ma ale katastrofy też nie.

Książkę "Ja diablica" kupiłam w sierpniu na przedszkolnych zakupach. Po prostu rzuciła mi się w oczy okładka powieści. Przeczytałam opis, spodobał mi się, a jako, że akurat miałam ze sobą trochę więcej pieniędzy niż potrzebowałam, postanowiłam ją zakupić. Czy żałuję? Nie, ale też nie uważam, że był to najlepszy wybór.

Weronika, studentka Politechniki Warszawskiej, zostaje zamordowana. Targ o jej duszę wygrywa diabeł Azazel. Co więcej, postanawia uczynić ją diablicą, istotą, która będzie targować się o dusze innych śmiertelników i posiadać moc, dzięki której życie - a raczej nieżycie - stanie się piękniejsze. Wiki jednak wcale nie chciała umierać. Na Ziemi bowiem został jej ukochany...

Pani Miszczuk miała bardzo ciekawy pomysł. Normalny człowiek zostaje diabłem, w piekle okazuje się być fajnie, śmierć jest super! Cała powieść była typową powieścią młodzieżową - wybór między jedną miłością a drugą, trzeba uratować świat i różne inne wątki tego typu.Napisana językiem potocznym - co również jest zrozumiałe w tym rodzaju literatury. Książka mi się podobała, ale nie wprowadziła do mojego życia żadnych zmian.Oprócz tego powieść dostaje dodatkowe punkty za cudowną fakturę, która mnie urzekła.:) Może sięgnę po następne części?

Moja ocena: 6/10

Valancy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz