środa, 14 września 2016

O tym, jak ekscytacja i wysokie oczekiwania zostały brutalnie stłamszone wraz z moim samopoczuciem

Czasem dobrze jest zrobić takie małe podsumowanie sytuacji. 

Dzień dobry. Wcale nie czuję się dobrze.
To jest stokrotka. Stokrotki są super.

Z pewnością gdzieś tam znajduje się chociaż jedna osoba, która widząc to, rzekłaby - Valancy, powiedz mi, dziecko. Ile ty masz lat? 15? Czy ktoś umarł? Nie? To jakie ty możesz mieć problemy?

Cóż, wcale nie twierdzę, że nie przesadzam. Jestem wręcz absolutnie pewna, że nieco dramatyzuję. Ale mój blog, moje zasady. Więc refleksji czas nastąpił.

Pod koniec wakacji byłam wyjątkowo podekscytowana. Tyle fascynujących rzeczy miało się wydarzyć! Czekały mnie liczne spotkania ze znajomymi, powrót do szkoły muzycznej, konkurs biologiczny, zbiórki harcerskie, no po prostu miód malina. Aczkolwiek większość tych rzeczy okazała się wcale nie być tak ekscytującą, jak mogłoby się z początku wydawać. Oprócz tego spotkał mnie pewien poważny zawód na odcinku towarzyskim. Ogólnie rzecz ujmując, dramat.

Trwam sobie teraz w rzeczywistości perfidnie szarej i monotonnej, starając się nie zapuszczać w ciemne zakątki własnego umysłu. Piszę nieskończone ilości wstępów do opowiadań, których prawdopodobnie nigdy nie dokończę, rozmyślam nad dziwnymi snami, które ostatnimi czasy nawiedzają mnie co noc i czekam. Bo w głębi duszy liczę na to, że pewnego dnia poczuję się lepiej i wstanę, by zrobić coś ze swoim życiem. Przynajmniej do tej pory to właśnie czyniłam.

Dziś właśnie nie poczułam się lepiej. Ale postanowiłam, że samo się nie zrobi. Dlatego też piszę ten post - coby pozbyć się części skumulowanych emocji i zrobić coś. Cokolwiek. A potem... Pójdę pobiegać? Napiszę wiersz? Jeszcze nie wiem. Ale czas przestać udawać, że wszystko jest w porządku, a za to postarać się, by naprawdę tak było. Życzcie mi szczęścia,

*stanowczo dramatyzuję.*

Pozdrowienia z drugiego końca internetu,

Valancy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz