Nadszedł ten moment mojego życia, kiedy zdałam sobie sprawę, że tłumaczenia, choćby i genialne *co zdarza się rzadko*, rzadko kiedy oddają to, co zostało zaklęte w literach przez autora. I choć może jako osoba niemówiąca wieloma językami od początku świata, niektórych rzeczy nie pojmę nigdy, to lektura w języku oryginalnym książki sprawia mi dużo więcej radości niż w tłumaczeniu.
Oczywiście mówię tu o książkach oryginalnie napisanych po angielsku, jako że żadnego innego *poza polskim, rzecz jasna* nie znam na tyle dobrze, by móc w nim czytać. Moim marzeniem, między innymi właśnie z powodu książek, jest zostać poliglotą, który posiadłby sekrety tak wielu języków, jak to tylko możliwe. Cóż, moja motywacja jest ogromna, lecz jak na razie zabrałam się za jedynie rosyjski i niemiecki, którymi nadal nie posługuję się dobrze. Ale mam plany na przyszłość - to się liczy.
Ostatnimi czasy, jak pewnie wiecie, został wydany scenariusz sztuki, która została umiejscowiona w świecie Harry'ego Pottera. Oczywiście nie mogłam czekać na tłumaczenie, więc czym prędzej nabyłam egzemplarz po angielsku i zagłębiłam się w lekturze. I powiem Wam, że była to jedna z lepszych moich decyzji. Potem zabrałam się za resztę książek z tej serii w ich oryginalnym języku i choć już wcześniej darzyłam je głębokim uczuciem, to teraz podobają mi się dużo bardziej.
Jak to ze mną bywa, cała się podekscytowałam i teraz na moich półkach czekają takie książki, jak "To kill a mocking bird", "The adventures of Sherlock Holmes" czy "Alice in Wonderland". Do zobaczenia za dwa tygodnie, kiedy to wszystko przeczytam.
Pozdrowienia z drugiego końca internetu,
Valancy.
Pożądam Władcy Much w oryginale.
OdpowiedzUsuń(Ale Harry'ego też).
Skąd masz tyle dóbr? :c
Z uszanowaniem,
młody wielbiciel języka angielskiego