Był taki czas w którym czytałam tyle ile oddychałam. Oczywiście nie sama-z koleżanką. I właśnie wtedy owa koleżanka przybiegła do mnie i wręczyła mi tą oto książkę wraz z nakazem przeczytania bo (jak twierdziła) była naprawdę wspaniała.
Zaczęłam ją wtedy czytać ale tak jakoś... nie podobała mi się. Zapomniałam ją oczywiście oddać więc mam ją u siebie do dziś. Jako, że ostatnio zapragnęłam przeczytać coś niezobowiązującego postanowiłam do niej wrócić.
Niejaka Winter Starr, główna bohaterka książki mieszkająca z babcią, zostaje wysłana do Walii, do rodziny zastępczej w celu przeczekania niepokojącej choroby babci. Poznaje tam Rhysa w którym zakochuje się bez opamiętania. Tylko, że jeszcze nie wie o nim wszystkiego. Tak! Zgadliście! Rhys jest wampirem! Jeeeee...
Książka trochę nudna, ale łatwo się ją czyta więc nie jest najgorzej. Podobno są następne części. Raczej po nie nie sięgnę. Polecam w ramach przerwy od poważniejszych i bardziej zobowiązujących lektur. Taka powiedzmy średnia.
NOWOŚĆ! Od tego postu wprowadzam ocenę książki w skali od 1 do 10.
Tak więc moja ocena 3/10
Valancy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz