Na początku roku szkolnego, w czasie pierwszej lekcji polskiego, moja polonistka kazała każdemu wymienić jedną swoją ulubioną książkę. O "Błękitnym Zamku" mówiła moja koleżanka Karolina. A jako, że jej gustowi akurat wierzę zapisałam sobie tytuł i na odwieczne pytanie "co chcesz dostać na święta" odpowiedziałam, że chciałabym dostać tą książkę.
Na stronach tej książki zapisana jest historia Valancy Stirling. Dziewczyna ma dwadzieścia dziewięć lat, mieszka w Deerwood i jest starą panną pochodzącą z szacownego klanu Stirlingów. Nie jest ładna, pewna siebie, zabawna czy czarująca. Doss, bo tak nazywa ją rodzina, jest brzydką, nieśmiałą marzycielką, która przed szarą rzeczywistością chowa się w swoim Błękitnym Zamku. Tam jest piękną królową o której względy starają się tłumy mężnych rycerzy. Gdy dowiaduje się, że choruje na nieuleczalną chorobę serca i został jej najwyżej rok życia postanawia wszystko zmienić.
Opis który napisałam wskazuje na przeciętność historii i pospolitość bohaterów. I w pewnym sensie zrobiłam to umyślnie. Nie próbowałam nawet oddać magii i wartości zawartych w tej powieści. Spowodowane jest to po prostu tych, że nie potrafię. Ta historia zaparła mi dech w piersiach. Pokazuje nam jak zmienia się człowiek gdy przestaje obawiać się o swoją przyszłość, jak się otwiera i przestaje się bać. Valancy nie bała się śmierci - bała się, że umrze nie zaznawszy prawdziwego życia. I właśnie to życie postanowiła znaleźć sama - bez kontroli oschłej matki i całego klanu wytykającego jej wady.
"Błękitny Zamek"to naprawdę piękna powieść. Dotknęła mnie we wszystkich warstwach mojego jestestwa.
Moja ocena: 10/10 - nic nie poradzę :)
Valancy
PS. To już ostatni post w tym roku. Dziękuję temu jedynemu obserwatorowi oraz wszystkim innym, którzy czytali. Szczęśliwego nowego roku!
środa, 31 grudnia 2014
poniedziałek, 29 grudnia 2014
M. Johnson J. Green L. Myracle "W śnieżną noc" czyli trzy w jednym!
Z racji świątecznego nastroju sięgnęłam po świąteczną książkę! A jako, że o tej właśnie powieści ostatnio głośno no to... Czemu nie?
"W śnieżną noc" ma nie jednego, nie dwóch a aż trzech autorów. Dwie panie, Johnson i Myracle, połączyły siły z popularnym autorem książek młodzieżowych, panem Greenem. Spod ich rąk wyszła taka oto książka zawierająca trzy opowiadania o miłości jednocześnie oddzielne i ze sobą powiązane. Mają przede wszystkim wspólne miejsce akcji - miasteczko Gracetown które w wigilijny wieczór jest całkowicie zasypane przez śnieg.
W każdym opowiadaniu poznajemy historię bohaterów, którzy w innych opowiadaniach pojawiają się jako postacie trzecio-planowe. Sprawia o, że opowiadania są ze sobą powiązane, choć można czytać je zupełnie oddzielnie.
Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, szczególnie tym, że opowiadania miały tyle wspólnych wątków, w każdym było widać skutki innych. Napisanie czegoś takiego przez trzy różne osoby z pewnością wymagało dużo pracy. Same opowiadania były bardzo ckliwe, co trochę mi sie nie podobało. Ale nie mogę narzekać. Okładka, bardzo Green'owska z resztą, wyraźnie ostrzega: świąteczne opowiadania o miłości. A jeśli już wspomniałam o okładce: piękny projekt, który naprawdę mnie urzekł. Bohaterowie nie mieli zbyt głębokich osobowości, ale mimo to ich przygody czyta się całkiem przyjemnie.
Podsumowując: całkiem przyjemna, lekka lektura, utrzymująca świąteczny nastrój, nawet już po świętach.
Moja ocena: 8/10
Valancy
"W śnieżną noc" ma nie jednego, nie dwóch a aż trzech autorów. Dwie panie, Johnson i Myracle, połączyły siły z popularnym autorem książek młodzieżowych, panem Greenem. Spod ich rąk wyszła taka oto książka zawierająca trzy opowiadania o miłości jednocześnie oddzielne i ze sobą powiązane. Mają przede wszystkim wspólne miejsce akcji - miasteczko Gracetown które w wigilijny wieczór jest całkowicie zasypane przez śnieg.
W każdym opowiadaniu poznajemy historię bohaterów, którzy w innych opowiadaniach pojawiają się jako postacie trzecio-planowe. Sprawia o, że opowiadania są ze sobą powiązane, choć można czytać je zupełnie oddzielnie.
Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, szczególnie tym, że opowiadania miały tyle wspólnych wątków, w każdym było widać skutki innych. Napisanie czegoś takiego przez trzy różne osoby z pewnością wymagało dużo pracy. Same opowiadania były bardzo ckliwe, co trochę mi sie nie podobało. Ale nie mogę narzekać. Okładka, bardzo Green'owska z resztą, wyraźnie ostrzega: świąteczne opowiadania o miłości. A jeśli już wspomniałam o okładce: piękny projekt, który naprawdę mnie urzekł. Bohaterowie nie mieli zbyt głębokich osobowości, ale mimo to ich przygody czyta się całkiem przyjemnie.
Podsumowując: całkiem przyjemna, lekka lektura, utrzymująca świąteczny nastrój, nawet już po świętach.
Moja ocena: 8/10
Valancy
sobota, 27 grudnia 2014
Mark Frost "Paladyn Proroctwo" czyli w sumie to nie wiem.
No więc tak... Książkę miał kolega. Dał koleżance która się zachwycała. No to pomyślałam sobie, że przeczytam.
Powieść opowiada o Willu oraz jego przygodach związanych z jego statusem Adepta. wszystko go goni i chce zamordować. Trafia do szkoły dla wybitnie uzdolnionych dzieci i spotyka tam kilkoro innych osobników o specjalnych zdolnościach. Tam kontynuuje swoją pełną niebezpieczeństw egzystencję.
Męczyłam się okropnie. Czytałam i czytałam a końca nie było widać. Ponad 500 stronicowa cegła, niezbyt ciekawa akcja rozwijająca się aż nazbyt powoli. Nudziła mnie. Pod koniec trochę się poprawiła, fabuła rozwinęła się o parę dodatkowych wątków a parę niejasności się wyjaśniło. Ale to było tylko ostatnie sto stron. Nie wiem czy warto brnąć przez pierwsze 400 aby uzyskać ten efekt. Trochę się na tej powieści zawiodłam..
Moja ocena: 5/10
Valancy
Powieść opowiada o Willu oraz jego przygodach związanych z jego statusem Adepta. wszystko go goni i chce zamordować. Trafia do szkoły dla wybitnie uzdolnionych dzieci i spotyka tam kilkoro innych osobników o specjalnych zdolnościach. Tam kontynuuje swoją pełną niebezpieczeństw egzystencję.
Męczyłam się okropnie. Czytałam i czytałam a końca nie było widać. Ponad 500 stronicowa cegła, niezbyt ciekawa akcja rozwijająca się aż nazbyt powoli. Nudziła mnie. Pod koniec trochę się poprawiła, fabuła rozwinęła się o parę dodatkowych wątków a parę niejasności się wyjaśniło. Ale to było tylko ostatnie sto stron. Nie wiem czy warto brnąć przez pierwsze 400 aby uzyskać ten efekt. Trochę się na tej powieści zawiodłam..
Moja ocena: 5/10
Valancy
środa, 24 grudnia 2014
Jak zmotywować się do czytania?
Hej hej!
Jako, że ostatnio mam problem z zabraniem się do czytania, postanowiłam, że podzielę się z wami kilkoma sposobami, które mogą wam pomóc w takiej sytuacji.
1. Zastanów się, czy książka którą czytasz jest dla ciebie ciekawa?
Każdemu zdarzają się takie książki czy serie, których nie jest w stanie dokończyć. I nie ma w tym nic złego! Jeśli dojdziesz do wniosku, że nie jest to dla ciebie interesujące, nie ciągnij tego. Tylko marnujesz czas!
2. Postaw sobie cele.
Jeśli masz trudności z zabraniem się do czytania, postaw sobie jakieś stałe cele. Na początek niezbyt wysokie - jeśli nie czytasz na co dzień dużo to może być to na przykład 20 stron dziennie. Ale uważaj, niech czytanie nie stanie się dla ciebie obowiązkiem. To ma być przyjemna forma spędzania czasu wolnego!
3. Znajdź czytającego przyjaciela!
W ludzkiej naturze leży potrzeba rywalizacji. Jeśli znajdziesz czytającego przyjaciela o podobnym guście literackim prawdopodobnie będziesz chciał mu dorównać. będziecie się wzajemnie nakręcać!
4. BookTube!
Prawdopodobnie wszyscy nałogowi czytacze wiedzą co to BookTube. Ale na wszelki wypadek tłumaczę: jest to specjalizacja kanału na takich portalach jak YouTube. Osoby prowadzące takie kanały opowiadają o książkach, nagrywają wszelkiego rodzaju tagi na tematy książkowe, czasem nawet rozmawiają z autorami naszych ulubionych powieści! Filmiki te na mnie działają bardzo motywująco, zachęcają do czytania.
5. Wróć do czegoś co lubisz.
Jeśli jest jakaś książka, która w przeszłości cię zachwyciła, wróć do niej. To naprawdę pomaga!
6. Odpuść.
Jeśli po zastosowaniu się do wszystkich rad świata nadal nie możesz zabrać się do czytania, odpuść sobie na jakiś czas. Może potem ochota na czytanie wróci!
Mam nadzieję, że ta typowa szóstka pomoże wam we wracaniu do czytania. Cześć!
Valancy
Jako, że ostatnio mam problem z zabraniem się do czytania, postanowiłam, że podzielę się z wami kilkoma sposobami, które mogą wam pomóc w takiej sytuacji.
1. Zastanów się, czy książka którą czytasz jest dla ciebie ciekawa?
Każdemu zdarzają się takie książki czy serie, których nie jest w stanie dokończyć. I nie ma w tym nic złego! Jeśli dojdziesz do wniosku, że nie jest to dla ciebie interesujące, nie ciągnij tego. Tylko marnujesz czas!
2. Postaw sobie cele.
Jeśli masz trudności z zabraniem się do czytania, postaw sobie jakieś stałe cele. Na początek niezbyt wysokie - jeśli nie czytasz na co dzień dużo to może być to na przykład 20 stron dziennie. Ale uważaj, niech czytanie nie stanie się dla ciebie obowiązkiem. To ma być przyjemna forma spędzania czasu wolnego!
3. Znajdź czytającego przyjaciela!
W ludzkiej naturze leży potrzeba rywalizacji. Jeśli znajdziesz czytającego przyjaciela o podobnym guście literackim prawdopodobnie będziesz chciał mu dorównać. będziecie się wzajemnie nakręcać!
4. BookTube!
Prawdopodobnie wszyscy nałogowi czytacze wiedzą co to BookTube. Ale na wszelki wypadek tłumaczę: jest to specjalizacja kanału na takich portalach jak YouTube. Osoby prowadzące takie kanały opowiadają o książkach, nagrywają wszelkiego rodzaju tagi na tematy książkowe, czasem nawet rozmawiają z autorami naszych ulubionych powieści! Filmiki te na mnie działają bardzo motywująco, zachęcają do czytania.
5. Wróć do czegoś co lubisz.
Jeśli jest jakaś książka, która w przeszłości cię zachwyciła, wróć do niej. To naprawdę pomaga!
6. Odpuść.
Jeśli po zastosowaniu się do wszystkich rad świata nadal nie możesz zabrać się do czytania, odpuść sobie na jakiś czas. Może potem ochota na czytanie wróci!
Mam nadzieję, że ta typowa szóstka pomoże wam we wracaniu do czytania. Cześć!
Valancy
Subskrybuj:
Posty (Atom)