wtorek, 10 listopada 2015

Robert Galbraith "Jedwabnik" czyli znów kryminał.

Jestem personą podatną na sugestie. Dawno, dawno temu jedna z mych zacnych znajomych rzekła "Ej jest taka MEGAEPICKA książka". Lecz cierpiałam wtedy na przewlekły czasubrak, komentarz ten więc jedynie błąkał się gdzieś tam z tyłu mej głowy. Któregoś dnia wpadłam po drodze gdzieś do księgarni (oczywiście potem żem się spóźniła) I wpadła mi w łapki taka cegiełka. Potem nic nie pamiętam, obudziłam się w komunikacji miejskiej z bardzo ciężką torbą...

Bohater tegoż kryminału, Cormoran Strike, jest prywatnym detektywem. Do jego agencji zgłasza się żona pisarza, Owena Quine'a, który zaginął parę dni wcześniej. Niestety, okazuje się, że został on brutalnie zamordowany w dość dziwny sposób, zaraz po napisaniu powieści, zawierającej jadowite opisy wielu jego znajomych. Podejrzanych jest wielu. W rozwikłaniu zagadki pomaga Cormoranowi jego asystentka, Robin.

Jak, już pewnie wszyscy wiecie, Mam ogromną słabość do kryminałów. Wręcz potworną. No i cóż - i ten mi się podobał. Był wciągający, mimo faktu, że fabuła była dość powolna, przynajmniej do pewnego momentu - pod koniec dosłownie gnała na łeb na szyję! Nieco dekoncentrującym było, że jestem wielką fanką Harry'ego Pottera, a styl, w jakim był on napisany, był dostrzegalny i w tej książce.

Moja ocena: 8/10

Pozdrawiam z drugiego końca internetu,

Valancy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz